inspirująco
Motywacja do działania
-
To naprawdę wszystko
Kiedy w przeddzień urodzin, będących ewidentnie połową mojej wędrówki, córka przynosi stówki z matury, syn daje ceramikę ukochanej manufaktury, a kwiaty w wazonie przypominają świętowanie ukończenia studiów podyplomowych, nie może być inaczej – to naprawdę wszystko, co mogłaś wyśnić! I kiedy już smakujesz te przyjemności i omawiasz z mężem szczegóły kolacji gdzieś w Warszawie przychodzi telefon, który jest pokłosiem rozmowy rekrutacyjnej. Spokojnie zerkasz w lustro i uśmiechasz się do losu, który stawiając na swoim, rzuca kolejne wyzwanie. Dobrze zna właścicielkę, której strefa komfortu nie wyleguje się w fotelu. I dobrze wie, aby nie stracić reputacji, często on sam musi dotrzymać jej kroku. Lato pachnie upałem, ciepłym wiatrem, lipcem i moimi…
-
Nowe dzień dobry
Dzień dobry w pierwszą niedzielę nowego roku jest ciepłe, bardzo nowe i pełne nadziei. Trochę tak, jakby nie było poprzednich początków i pierwszych powitań. Jakby nie zdarzył się nigdy koniec starego roku, bo ważne, że ten nowy zaczyna wszystko… Pierwszy śnieg, pierwszy deszcz, pierwszy promień styczniowego słońca. Pierwsza kawa, pierwszy pocałunek, łza i śmiech. Pierwszy spacer, pierwsze zakupy, pierwsze ciasto. Pierwsze słowo, zdanie i tekst. Pierwsze spotkanie z przyjaciółmi, pierwsza obietnica, pierwsza praca i pierwszy dobry gest. Witaj, taki pierwszy od poprzedniego, nowy roku.
-
Łaskawie o listopadzie
Sobotni poranek przywitał nas sypiącym nieśmiało śniegiem. Uśmiechnęłam się i pokiwałam głową „no tak, przecież już od paru dni słucham świątecznego Franka Sinatry i Nat King Cole’a, którzy muzycznie dekorują Wasze piękne instagramowe rolki”. Dopiero co dreptaliśmy w złotych liściach, bez czapek i ciepłych szalików. Zanurzona w przyjemnościach pracy redakcyjnej uśpiłam czujność niecierpliwego oczekiwania na zimę. Weekendowy biały puch przypomniał mi, że istnieje życie poza pracą. Uwielbienie jej nie może zastąpić wypicia zimowej herbaty w fotelu z widokiem na czubki drzew i wpraszającego się rano słońca do salonu. Na szczęście po sobocie przyszła niedziela… Listopad, który jeszcze ma dla nas kilka dni, przyniósł nie tylko dni wypełnione pisaniem, ale długie…
-
Znowu nie odkocham się w jesieni…
Znowu w jesieni tonę po uszy… Jak mam ją znielubić, kiedy podsumowanie września pokazuje, że to miesiąc przytulności, długich rozmów w kawiarni i wyczekanych spotkań? Złota zapowiedź października, która spełnia się w pierwszych dniach miesiąca daje tyle inspiracji, że nie ma czasu na niedziałanie. Już nie wspomnę, że nowe projekty gotują się (ups!) na gazie zapraszając intensywnością zapachów do działania. Na przekór wiadomościom ze świata i nieuchronności zdarzeń robię swoje. Równowaga złapana na niedzielnym spacerze w parku, pachnącym kawą i ukochaną osobą daje kopa. W tym rytmie przeskakuję całą górę zmartwień. Wszyscy je mamy, ale jakże inaczej wygląda „ta góra” w jesiennym słońcu albo niechłodnym jeszcze deszczu, kiedy tyle obietnic…
-
Totalnie przepadłam!
Totalnie zgłupiałam, oszalałam, postradałam zmysły! Przedłużam wakacje udając, że wrześniowe słońce wcale jesienne nie jest i zaszywając się w codzienności czerpię z niej nieprawdopodobne ilości radości i szczęścia. Przez ostatnie dwa miesiące mamy więcej spacerów, więcej przytulania i wyznań miłosnych. Tak to bywa, kiedy człowiek się zakocha. A zakochać się jest mi nie trudno wcale i uważam za niedorzeczne bronić się przed tym uczuciem. A więc… Kto zaskarbił sobie miłość tego lata i, co najważniejsze, odwzajemnia ją skwapliwie? Etna, wulkan wesołości, wrażliwości i delikatnej dobroci dla, nie zawsze, znośnego świata. Psia dziewczynka o zaledwie dziesięciu kilogramach czystej miłości wypełniła nasz dom łagodnością i uruchomiła morze empatii. Nie tylko moją duszę…
-
Wędrówka, obecność, człowiek, slot.
Wakacje mają wiele zadań do spełnienia. Jednym z przyjemniejszych jest zaszycie się w jakimś niesamowitym miejscu, najlepiej z pięknymi ludźmi wokół. A jeśli do tego dni wypełnią się muzyką, rozmowami o sztuce, wspólnym oglądaniu trudnych filmów, jedzeniem na trawie pod gołym niebem w przerwach pomiędzy pasjonującymi warsztatami, to… nic innego, jak Slot Art Festival! By wziąć udział w festiwalowej przygodzie zaszyłam się w jednym z setek namiotów przytulonych do kompleksu pałacowo-klasztornego w Lubiążu, koło Wrocławia. Wspaniałe miejsce, które stworzyło niezwykły klimat dla tego artystycznego wydarzenia, wywarło na mnie ogromne, wręcz metafizyczne wrażenie. Nie otrząsnęłam się z niego do dziś, za co wdzięczna jestem twórcom, bo chyba o taki efekt chodzi…
-
Przedświątecznie
Pomiędzy spisywaniem listy zakupów, szukaniem przepisu na pasztet wegetariański a robieniem zakwasu do barszczu białego według babcinej receptury chcę zatrzymać się na chwilę. Zawieszam myśli na kwitnącej gałęzi jaśminu, wsłuchuję się w muzykę ptasiego śpiewu i czuję, jak z przyrodą rodzę się na nowo. Znikają ciężary codziennego dnia, znowu mam wrażenie, że nie ma rzeczy niemożliwych… Podświadomość podpowiada „niech tak zostanie”. Grubą czapę wraz z ciężarem zmartwień chowam do zimowej szuflady, aby z lekkim sercem zmierzyć się z wiosną i nadchodzącym zaraz latem. Moje świąteczne życzenia składają się z nadziei i wiary, że gdzieś tam daleko i tu blisko będzie dobrze. Wdzięczna za swój spokój, proszę o niego dla świata.…
-
Nowy Rok, a plany może wcale nie takie nowe…
Właściwie na plany mówimy nowe, bo rzeczywiście większość dopiero co powstała i z początkiem roku zachwyca nasze listy planów noworocznych. Ale wśród nich być może powtarzają się te sprzed roku, sprzed dwóch… No i dobrze, wspaniale nawet, bo może jest coś, do czego trzeba dążyć konsekwentnie, uparcie stawiając wiele kroków. Najważniejsze jednak, aby postawić ten pierwszy i jeśli myślisz, że nie Jesteś odważny, to pomyśl, że nazwanie swojego celu już jest tym pierwszym krokiem! A to oznacza, że teraz będzie już tylko z górki. No oczywiście, że pod warunkiem zabierzesz zwój uporu, worek cierpliwości, dzban radości i choć odrobinę, taką odrobinkę dosłownie, wiary w siebie. To wystarczy. Na dobry początek…
-
Boże Narodzenie tuż tuż…
Boże Narodzenie tuż tuż, kolejny rok za chwilę się skończy… Chyba nie ma człowieka, dla którego odchodzący 2020 nie był ciężki, albo przynajmniej będzie zapamiętany jako jeden z trudniejszych. Wszystko to, co w tle pandemii odgrywało się w naszych domach: zmaganie się jednocześnie z pracą zdalną i szkołą w domu, strachem o siebie i swoich najbliższych oraz pomieszaniem rzeczy: gdzie praca, gdzie odpoczynek, jak wykonywać zwyczajne obowiązki? Kochani, nieraz pisałam, że wiara czyni cuda. Daje siłę i jest niepokonanym motorem do działania. Jak co roku, pisząc życzenia na kartkach świątecznych rozmyślałam, czego jeszcze oprócz wiary życzę i sobie w nowym roku. I choć jest inaczej niż w poprzednich latach, wydawałoby…
-
Ach, ten grudzień…
Grudzień to czas magiczny, niektórzy twierdzą nawet, że to najpiękniejszy miesiąc w roku. I chyba coś w tym jest, bo jak nie zgodzić się na magię, kiedy wokół tyle blasku. Lampki na balkonie, błyszczące gwiazdki wiszące w oknie, ciepłe światło rozpalonych w domu świec… Świece lubię palić cały rok, bo cudownie rozświetlają wieczory, a jesienią ciemne popołudnia proszą o jasność zanim na dobre zacznie się wieczór. Żywy płomień kojarzy się z ciepłem, bezpieczeństwem, domem rodzinnym, ale to zimą nabiera głębszego znaczenia. Tego rodzaju ciepła potrzebujemy wtedy najbardziej. Wzmacnia w nas potrzebę odczuwania, że jesteśmy zaopiekowani i że wszystko jest na swoim miejscu. W tym roku bardziej niż kiedykolwiek potrzebujemy poczucia…