inspirująco,  świątecznie

Łaskawie o listopadzie

Sobotni poranek przywitał nas sypiącym nieśmiało śniegiem. Uśmiechnęłam się i pokiwałam głową „no tak, przecież już od paru dni słucham świątecznego Franka Sinatry i Nat King Cole’a, którzy muzycznie dekorują Wasze piękne instagramowe rolki”. Dopiero co dreptaliśmy w złotych liściach, bez czapek i ciepłych szalików. Zanurzona w przyjemnościach pracy redakcyjnej uśpiłam czujność niecierpliwego oczekiwania na zimę. Weekendowy biały puch przypomniał mi, że istnieje życie poza pracą. Uwielbienie jej nie może zastąpić wypicia zimowej herbaty w fotelu z widokiem na czubki drzew i wpraszającego się rano słońca do salonu. Na szczęście po sobocie przyszła niedziela…

Listopad, który jeszcze ma dla nas kilka dni, przyniósł nie tylko dni wypełnione pisaniem, ale długie weekendy, w które mój dom był ciepłym ogniskiem dla naszych przyjaciół. Poza rozmowami do rana, ciągłym parzeniu na przemian kawy i herbaty, znowu zanurzyłam się w zachwycie nad Warszawą. Chcąc pokazać jej wielkomiejskość i zauroczyć światłami po zmroku odkryłam na nowo, że kocham to miasto miłością ogromną. Chociaż las wieżowców nie może równać się z tym zielonym, do którego mam całkiem blisko, to nie da się odmówić, że jest urokiem stolicy i kryjąc w swoich zakamarkach miejsca na małe co nie co jest w stanie gościć nas od śniadania do kolacji. Fundując nam te uroki i w tym lesie można poczuć, jak mały jest człowiek wobec dużego świata. I jak wielki, że może zdziałać wszystko, jeśli tylko zechce.

Po listopadowych podarunkach i jego cierpliwości, że jest głównie poczekalnią na świąteczny grudzień, mogę rzucić się z powrotem w wir pracy spokojna, że zdążę do wigilii. Z listą prezentów do Świętego Mikołaja, z zimowymi dekoracjami, z listą pomysłów ciasteczkowych wypieków, by jakoś umilać te grudniowe weekendy i w końcu z zapasem czasu na dłuuugą sobotnią kawę. Nie tylko w grudniu.

I na szczęście po sobocie przychodzi zawsze niedziela. Tymczasem na scenę wjeżdżają pierwsze świąteczne dekoracje… A u Was?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *