książkowo

Strach ma wielkie oczy, a rodzic jeszcze większą odwagę… jeśli tylko się odważy

Czytamy różnego rodzaju poradniki, by przygotować idealne przyjęcie w domu, by sprawić po nieprzespanej nocy, że nie będzie śladu po podkrążonych oczach, by idealnie wypaść na rozmowie rekrutacyjnej i wreszcie, by podróżując po Europie nie uronić z planu zwiedzania najważniejszych zabytków. Tak zabezpieczeni czujemy się w miarę komfortowo i nie boimy się, że coś nam umknie. Wiemy, jak załatwić trudną sprawę w urzędzie i jak wyjść z kryzysu w związku. No właśnie: wiemy. Ale czy umiemy to zrobić? Czy umiemy wdrożyć w życie zasady, które spisane w książce są niczym remedium na każdą bolączkę?
Już za moment – 27 września – ukaże się „Jak nie bać się o swoje dziecko i go nie ograniczać” autorek bestsellerowego tytułu „Mamo, nie krzycz”. Jeannine Mik, dyplomowana trenerka komunikacji, zwolenniczka świadomego rodzicielstwa i stylu wychowywania inspirowanego metodą Montessori oraz Sandra Teml-Jetter, coach par i doradca rodzinny, hołdująca pozytywnemu rozwojowi emocjonalnemu w rodzinie. Autorki w nowej książce piszą: „Jesper Juul, zmarły duński terapeuta rodzin zachęcał, żeby zmieniać życie, jeżeli nie jest się z niego zadowolonym. Bo jeżeli się tego nie zrobi, to skazi się tym całą swoją rodzinę.”
Nasze dzieci potrzebują pewnych siebie dorosłych, szczególnie wtedy, gdy sprawy stają się trudne. A przecież takie jest życie. Niełatwo pokonać własne rodzicielskie niepokoje i zmartwienia, pozbyć się wątpliwości typu czy jestem dobrym rodzicem i czy nie powtarzam błędów swojej matki czy ojca. Na co dzień spotykamy się ze strachem przed niepowodzeniami i lękiem o przyszłość swoją i dziecka. Poszukujemy pomocy, jak się z nimi uporać. I jeśli poszukujemy – to już jest dobrze. Zamiast panikować bowiem chcemy się edukować, wychowywać i zmieniać na lepsze. Tego chcemy nauczyć nasze dzieci: by i one kiedyś umiały radzić sobie w sytuacjach kryzysowych i by będąc takimi, jakimi chcą być, spełniali się w swoich życiowych rolach. Na tej drodze musimy jednak zacząć od siebie. Czyli od rodzica.
Żaden poradnik nie wychowa za nas dziecka. Żaden terapeuta ani najcudowniejsza psycholożka nie poskłada naszych relacji. Każdy z nas jest autorem swojej codzienności i działań, jakie podejmuje na każdym kroku.
„Samo przeczytanie tej książki jeszcze nic nie zmieni, bo sama wiedza nie wystarczy. Chodzi o działanie” – podkreślają J. Mik i S. Teml-Jetter. Jednak książka ta powstała, by wspierać rodziców. I z pewnością jest dla tych, którzy są gotowi do działania.
Dobrze, że powstają książki, w których fachowcy różnych dziedzin chcą nam ułatwiać życie. Ale to do nas należy wykonanie zadania. Dobrze, że powstała książka o strachu i o tym, że możemy go pokonać. Chciałabym, aby „Jak nie bać się o swoje dziecko i go nie ograniczać” potraktować jak zielone światło, które dodaje odwagi. Bycie rodzicem to jedna z najtrudniejszych ról. Bez zaufania sobie i bez słuchania własnej intuicji niemożliwe jest podołaniu jej. Poza wzorcami i mądrymi definicjami pozostaje dopasowanie zachowania (i wychowywania) do dziecka. Każde bowiem jest kompletnie inne i każde ma różne potrzeby. Jedynym wspólnym mianownikiem, a tym samym obowiązkiem rodziców, jest zauważenie tego. Chęć wzmacniania relacji z dzieckiem i poprawiania metod wychowawczych jest kluczem do tych drzwi.
„Strach nie jest czymś, co stoi ci na drodze jak ściana. Jest jak fala, przez którą przechodzisz. I oddychasz. Oddychasz bez przerwy, a wydech trwa dłużej od wdechu. To proces. Ten proces nazywa się życiem.”
Dobrej lektury i oceanu wiary w siebie jako Rodzica.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *