Czas jest rzeką
Czas nie płynie jak rzeka, czas jest rzeką. Gdy trzeba zawraca, gdy trzeba wlecze się jak żółw. Zazwyczaj i bez uzgodnienia pędzi do przodu, jakby ścigał się z kimś. Niekiedy uda się zgrać i nadążyć za nim. I nawet mogłabym się z nim pogodzić, żyć w harmonii. Prawie się przyjaźnimy, ustalamy życie stosownie do pór roku. Uśpiona rutyną; pewna, że czuwam, kontroluję i dowodzę sprawami potykam się nagle i wpadam do rwącej rzeki.
Moja jeszcze nie tak dawno mała dziewczynka wsiada radosna do pociągu, by zwiedzać świat. Już beze mnie chce smakować życie. Mocne poranne słońce nie daje spłynąć łzom po twarzy. Wymieniamy ostatnie ważne rady, śmiejemy się i przytulamy. Niemal zapominam, że nie wsiądę z nią. Zostanę na pustym peronie i będę machać tak, jakbym na kilka chwil stała się całym tłumem. Będę się wygłupiać, by ukryć smutek, bo tak naprawdę głąb serca rozpiera duma. Łzy zrobione ze szczęścia na przekór słońcu popłyną nieopanowane wraz odjazdem pociągu. Idąc brzydkimi schodami w dół wytrę twarz, otrzepię sukienkę z resztek kropel rwącej rzeki. Wysychając w drodze do auta, gdy przekręcę kluczyki w stacyjce, zanim ruszę spojrzę w lusterko wsteczne i wciągnę powietrze. Wydychając je będę już pogodzona z rzeką, która nigdy się nie zatrzymuje. Dzięki niej powoli uczę się rozumieć czas, akceptuję jego nieumawiane ze mną tempo. Zaufam mu wdzięczna, że jestem w tym kręgu. Też popłynę spokojnie i niespokojnie czasem.
Bo czas jest rzeką. Gdy trzeba zawraca, gdy trzeba wlecze się jak żółw. Zazwyczaj i bez uzgodnienia pędzi do przodu, jakby ścigał się z kimś. Chętnie pościgam się z nim, by nie pędził zawsze sam.