Przytulnie do ostatniej chwili…
Do którego momentu wycierasz kurz z szafki, która za chwilę zostanie zdemontowana i wyjedzie wielką śmieciarą? Na ile wcześniej odpuszczasz i zgadzasz się, aby cegła poczekała kilka dni w pokoju dziecka, a do salonu wstawiasz na ostatnie tchnienie jeszcze całkiem niestarą lodówkę?
Myślisz sobie, to tylko kilka dni i wcale nie dopuszczasz do głowy całkiem realnej myśli, że kilka dni może zamienić się w kilkanaście. Bo tak, jak remont rządzi się swoimi prawami i idzie zazwyczaj obok planu, tak Ty masz swoje reguły, które być może teraz będziesz musiała naruszyć.
Zatem, patrząc z miłością na kartony pięknej polskiej glazury, zgadzasz się na te wszystkie dziwactwa w domu. Następnie palisz wieczorem świece, otwierasz czerwone wino i pijesz za to, na co tak długo czekałaś…
Tymczasem oczekiwanie na to wszystko zapełniasz wycieczką do pięknego województwa świętokrzyskiego, aby odwiedzić w końcu ten cudowny Jurapark w Bałtowie! I chociaż głównym elementem parku są rekonstrukcje dinozaurów naturalnej wielkości (ale to nie jedyna atrakcja!), to Ty i tak na deser biegniesz na ogromną karuzelę i zostawiając w tyle świat oddajesz się zabawie… 🙂 Szkoda, że nie mam zdjęcia, ale karuzela w przeciwieństwie do tego przystojniaka ze zdjęcia nie miała czasu zapozować 😀
Ostatnio więcej dekoruję dobrym nastrojem płynącym ze słów, a przytulności szukam w zwyczajnie niezwyczajnej rozmowie wieczornej. Zerkam co chwilę niepostrzeżenie na wazon ze świeżymi kwiatami i już wyobrażam sobie, jak stawiam go na nowiutkim blacie w nowiutkiej kuchni. Bo u mnie przytulnie jest do ostatniej chwili! A remont to tylko takie chwilowe szaleństwo…
Zwyczajnie niezwyczajnego weekendu 😉