Mniej znaczy więcej
Nie zapowiadało się, że spadnie śnieg…
A tu taka niespodzianka. Chyba, że biały puch czekał na odpowiednią aurę… Na nasze dekoracje, światełka… A zatem – ja też już mam! Odłożyłam wczoraj na bok wszystkie pilne sprawy, bo zielone drzewko czekało na przystrojenie. W tym roku jest nieco mniejsze, co nie wpłynie na wielkość prezentów – prawda św. Mikołaju? – ale mamy najazd gości na sylwestra i uznaliśmy, że mniejszej choince będzie zgrabniej wejść z nami w pląsy.
Teraz jeszcze przedostatnie i ostatnie zakupy, aby wreszcie w upragniony weekend przedświąteczny udając, że cudownie odpoczywamy, urobić się sprzątaniem, pieczeniem i innym gotowaniem. To przecież święta!
I wszystko po to, by ucztując z naszymi bliskimi i przyjaciółmi mieć wszystko pod ręką i do tego jeszcze w przytulnym wydaniu.
Mniej znaczy więcej, więc… nie przejmuj się, że nie zdążyłaś zrobić pierniczków. Kup je w pobliskim sklepie i ciesz się, że czas świąt to szansa na pobycie z najbliższymi zupełnie inaczej. Bez pośpiechu, ale z uwagą i wysłuchaniem… Dlatego tak kocham święta! Zawsze zmuszą mnie do zatrzymania… I wiecie co? Wcale się przed tym nie bronię…