Lawenda się suszy, będą sakiewki z zapachem…
Ale zanim zrobię te sakiewki, zanim zwinę ładnie w zgrabne woreczki i wywiążę na nich kokardy, to najpierw konkretna praca. Pamiętacie moją lawendę z poprzednich wpisów? Rosła sobie na balkonie. Kiedy zaczęła drewnieć, a kwiaty wysychać, ścięłam ją poinstruowana dobrze (mam nadzieję) i podzieliłam w niegrube bukiety. Na sznureczkach powiesiłam do dołu. Ponieważ kwiaty trochę sypią się, postanowiłam „łapać” je w znaną już na blogu i ulubioną przeze mnie wielofunkcyjną drewnianą donicę 😉
Praca mnie czeka, jak będę przygotowywać susz do woreczków, ale to dopiero we wrześniu.
Tymczasem tak pozostawiona lawenda pozwala w spokoju udać się nad morze 😀
4 komentarze
Maja Perfect
Ależ ta lawenda będzie pachnieć….
Kolejny super wpis mamusiu!
Gratulacje.
monika
Wyprzytulam zaraz 😉
Ula
Droga Moniczko, życzę Ci wspaniałego urlopu, prawdziwego odpoczynku dla zmęczonego umysłu i wyczerpanego ciała, ciekawych obserwacji nowego nieznanego miejsca, a przede wszystkim radości z przeżywania tego wszystkiego z Tymi Najważniejszymi przy boku. A po cichutku życzę Ci też odrobiny letniego szaleństwa i niegrzeczności, bo od tego przecież są urlopy.
monika
Dziękuję pięknie, taki właśnie był mój urlop… 🙂