• nastrojowo

    Jakieś czerwcowe popołudnie

    Z powodów na oko całkiem błahych, których z racji wagi lekkiej wymienić tu nie zamierzam, postanowiłam świętować poniedziałkowe popołudnie. Odrywając się od stuków klawiatury laptopa (wciąż wyobrażam sobie, jakby to było z najprawdziwszą maszyną do pisania i może dlatego tak stukam…) postanowiłam napoić siebie wykwintną kawą, a domowe rośliny wokół życiodajną wodą z kranu. Następnie zupełnie przypadkowo, krojąc warzywa na najlepszą zupę świata, czyli moją ogórkową, wpadłam na pomysł zrobienia świątecznej sałatki. Tradycyjnie mówi się na nią warzywna lub jarzynowa. Przypuszczam, że jajko jest składnikiem występującym stale. W zależności od domu i upodobań smakowych miesza się ją sowicie z jogurtem lub majonezem. U mnie po wsze czasy będzie to majonez,…

  • nastrojowo

    Trochę już o jesieni…

    Myślałam właśnie o październiku, a tu jeszcze wrzesień mignął z kalendarza. Czas po zakończeniu wakacji wciąż mi się wymyka, zaskakując po poniedziałku nagle piątkiem. Pozazdrościłam mu swobody i odłożyłam na dalszy plan tzw. pilności i sprawy bieżące, wynikającego z ustalonego harmonogramu. W zamian wzięłam sobie czas na patrzenie w niebo popijając zieloną herbatę na balkonie; na podlanie roślin i wytarcie zadomowionego kurzu z książek; na rozmyślanie o niczym dokładnie w momencie, kiedy normalnie uwijałabym się pracując. Zadowolona z siebie, że znowu udało się rozsadzić hygge w moim domu, zapaliłam świece i przybiłam sobie piątkę. Oczywiście, macie rację, łatwo nie było i nigdy nie jest „ot tak” sobie zwolnić tempo. Sumienie…