• nastrojowo

    Dekorowanie stycznia dokończę w lutym…

    Gdy ktoś pyta mnie, jak ogarniam trójkę dzieci, dom i jeszcze coś swojego, odpowiadam – nie ogarniam. Nie ogarniam, nie panuję nad czasem – raczej często on nade mną. Po trochu, ale za to z rosnącą siłą, tracę cierpliwość. Całe złoża cierpliwości… Kolejne dwie stówy zostawione w aptece, styczeń drogi i długi u mnie, zajmuje prawie 2 miesiące – czemu nie uwzględnią tego w kalendarzu i na koncie? Kocham go i jednocześnie czekam, aby się skończył… Z trudem przypominam sobie, że jestem bogata, bo mam buty… Właściwie przypominają mi o tym bliscy – Moniu, dziękuję za użycie moich słów przeciwko mnie… 🙂 Patrzę w kalendarz – na szczęście już zaczął…

  • nastrojowo

    Gubiąc czasem buty…

      Umiem naładować się sama 🙂 Jeśli sama sobie podam narkotyk, moją pigułkę „pozytywnego myślenia, nadziei w spełnianie marzeń, wiary w ludzi” to jestem szczęśliwa. Po prostu 🙂 Ale czy przypadkiem nie jest to łatwe, kiedy robię to z głową wolną od wszelkich problemów, bo akurat mam dobry dzień? O tak! Wtedy to jestem zmotywowana, dowartościowana, nikt mi nie podskoczy. Ale, że szewc bez butów chodzi, to i mnie czasem się one gubią…   „Kocham Cię Życie, choć barwy ściemniasz, choć tej wędrówki mi nie uprzyjemniasz…” [W. Młynarski] Jest taki typ człowieka, który chce zrobić wszystko najlepiej, planować i odkreślać w kalendarzu,  przewidywać nieprzewidywalne, ogarniać i nie wymiękać. To szczególnie…