Z okazji pewnych bardzo okrągłych urodzin…
Kobieta śpiewająca wciąż miłosne wiersze i wpatrzona, niczym Meluzyna, w swojego Pustoraka… Niezmiennie przekonana, że nad głową nadal krąży jakiś zakazany owoc. Ale jeśli wszystko dzieje się, gdy kołysze biodrami w rytmie lambady, to właśnie jest jej żywioł. Jej życie. Kompletne i wypełnione po brzegi.
Chwilowe poczucie nieuchwytnej kontroli, dające wrażenie, że jest Panią Świata. Zdecydowanie tak – teraz może to już potwierdzić.
Wcale nie jest łatwo być władczynią i godzić to z codziennymi obowiązkami. Bo prawdziwa władczyni nie buja się na kwiatowej huśtawce wśród ogrodu pełnego róż. Ona planuje, dekoruje, pierze i czasem coś koloruje. Chociażby szarość codzienności…
Mało śpi,
często się śmieje,
wzrusza śpiewem ptaków…
Bawi ją sprzątanie,
relaksuje gotowanie.
Mijasz ją w windzie swojego bloku, spotykasz w piekarni, widzisz bawiącą się z dziećmi na placu zabaw. Osiąga cele, które skrupulatnie sobie wyznacza i uparcie dąży do ich realizacji. Gdy wraca z pracy zrzuca szpilki i marynarkę, by włożyć ulubione dżinsy i trampki. Cieszy się z wolnego sobotniego poranka i gdy niespiesznie może podlać kwiaty. Chlapie wszystko wokół próbując swoją pierwszą minestrone, ale cieszy jak dziecko, gdy udaje się coś nowego ugotować.
Puszcza oko do siebie, gdy ktoś próbuje ją oceniać.
Jeszcze jest młoda, ale już bardziej dojrzała i mądra.
I dokładnie tyle wystarczy, by kochać, szaleć, zdobywać świat, ale…
… już na własnych warunkach!
Z okazji pewnych bardzo okrągłych urodzin – nastrojowo i nie tylko do siebie, bo założę się, że wśród Was jest niejedna Pani Świata. Podobna albo zupełnie inna…
Miłego weekendu, Kochana! Mój zaczynam już dziś!