• nastrojowo

    Luty, ciepłe buty i nie tylko zielona herbata

    Uwielbiam kawę, której smakowanie jest rytuałem w weekendowe poranki. Jednak w tygodniu, kiedy wczesnym rankiem szykuję śniadanie i łapię obiecany kwadrans tylko dla siebie, parzę zieloną herbatę. Taką mocno ciepłą wypijam wpatrzona, jak w ciszy budzi się kolejny dzień. Tyle nadziei w tych pierwszych tygodniach nowego roku, tyle planów i marzeń utkanych z naszych skrytych pragnień… Wśród nich marzenie dobrych poranków, które zapowiadają zwyczajnie dobre dni. Naturalnie, że tęskno nam do wiosny. Zrozumiałe, że nikt nie lubi lutego, bo zima już się nudzi, a do wiosny jeszcze kawał czasu. Nieuniknione, że zakupione rośliny z nadzieją utrzymania ich do wiosny prawdopodobnie zmarzną, zanim zacznie się marzec… Ale! Jeśli pozwolimy się zachwycić…

  • nastrojowo

    Taki mam plan, kiedy plan się wziął i zabrał…

    To nie tradycja, to nie przypadek, ani niefortunny zbieg okoliczności. To luty. Ten najkrótszy miesiąc w roku zrobi wszystko, aby go zapamiętać. A kiedy nas uziemi to już na pewno długo nie zapomnimy. Czy ma pretensje do nas o zimę, czy niecierpliwi się do wiosny? A może wkurza się, gdy ukradkiem oglądamy zdjęcia z ostatnich wakacji marząc o pachnącej łące i letnim deszczu? Cóż mamy poradzić, że luty kojarzy się bardziej z krainą lodu niż rajską plażą, a my wcale nie marzymy o mrozie, kiedy lato daleko? Poradzić możemy niewiele, jeśli Twoje plany pokrzyżuje inny plan, zupełnie nie Twój. Mój był taki: założyć do pracy nową sukienkę; wracając do domu…

  • nastrojowo

    Dekorowanie stycznia dokończę w lutym…

    Gdy ktoś pyta mnie, jak ogarniam trójkę dzieci, dom i jeszcze coś swojego, odpowiadam – nie ogarniam. Nie ogarniam, nie panuję nad czasem – raczej często on nade mną. Po trochu, ale za to z rosnącą siłą, tracę cierpliwość. Całe złoża cierpliwości… Kolejne dwie stówy zostawione w aptece, styczeń drogi i długi u mnie, zajmuje prawie 2 miesiące – czemu nie uwzględnią tego w kalendarzu i na koncie? Kocham go i jednocześnie czekam, aby się skończył… Z trudem przypominam sobie, że jestem bogata, bo mam buty… Właściwie przypominają mi o tym bliscy – Moniu, dziękuję za użycie moich słów przeciwko mnie… 🙂 Patrzę w kalendarz – na szczęście już zaczął…