wnętrzarsko

Co możesz zrobić dziś zrób jutro, czyli…

 

 

… co możesz zrobić, żeby się nie narobić i odłożyć jeszcze remont mieszkania. Bo Polak wiele potrafi, a jeśli musi się narobić, uruchamia w obronie własnej skrywaną dotąd kreatywność. Naturalnie każdy ma inne priorytety i szczęście do planowania prac domowych. Dla mnie jednym z ważnych elementów codzienności jest wnętrze mojego domu. Ale wnętrze, jak i my, starzeje się i wszelka kosmetyka zależy od nas. I kiedy już sprzątanie, mycie, pucowanie nie wystarczy, a tynk z sufitu może spaść w trakcie romantycznej kolacji na głowę, to… ani chybił czas na remont.

Rozkosznie oglądać na kanale wnętrzarskim, jak to wygląda u innych; czule współczuć znajomym, którym prace remontowe się przedłużają, a oni ciągle odkładają kolację z nami. I tak nam błogo, jakby ta część życia w ogóle nas nie dotyczyła, jakby nigdy nie miała nam się przydarzyć…

I nagle nadchodzi ten wcale nieoczekiwany moment, kiedy po intensywnym w przyjemności i atrakcje letnie dniu wchodzisz do wanny po brzegi wypełnionej pianą, a Twoje nozdrza i umysł wypełnia relaksujący zapach jaśminu… Jesteś pewny, że nic nie zmąci tej chwili, którą Ty będziesz przedłużać w nieskończoność… Zanurzasz się po szyję, a Twój wzrok wędruje ku niebu i… na tym koniec romantycznej opowieści. Bo na Twoim niebie nie ma białych obłoczków, ale plama wielkości arbuza, z której kapie Ci lekkim 'kap’ na podłogę, tuż obok wannowego raju! I wcale już nie pamiętam, że zupełnie przypadkowo to moje urodziny, już nie czuję w nozdrzach jaśminu, a moje myśli wypełniają emocje, którym daleko od relaksu i spokoju umysłu…

No cóż, sąsiad z góry już się urządził i wyremontował; plama w mojej łazience przeschła na tyle, że już trzeba powoli dołączać do grupy wybrańców, którzy mówią o sobie 'robimy remont’. Ale to jeszcze za chwilę, jeszcze za moment. Nie dziś 🙂

Dekorowanie zaczyna się właśnie od remontu. Niestety… bo wiadomo, że przyjemniej jest układać kwiaty w wazonie lub rozmieszczać na ścianie obrazy. Mogłabym to robić w nieskończoność i to nie tylko u siebie w domu, ale w każdym jednym i zupełnie za darmo! Nie, nie byłam z tym u lekarza. Leczę się domowymi sposobami 😉

Tymczasem, aby osłodzić sobie myśli o tym, co nieuchronne, wybrałam się do znanej Wam dobrze sieciówki celem dokupienia świec, które zużywam do tych romantycznych kolacji i relaksujących kąpieli. Nabyłam je oraz tę lampę, którą od dawna podziwiałam w różnych katalogach i profilach wnętrzarskich.

Teraz mam i ja!

Kuchnia też do remontu, bo plama na suficie odbiła się kopią jeszcze w paru miejscach…

Na tym zdjęciu ich nie dojrzycie 😀

Ale przyznacie, że prezentuje się jeszcze całkiem ładnie 😛

 

 

2 komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *