nastrojowo

Czy hygge jest w nas?

To coś, co pozwala nam nie biec, musi najpierw zakiełkować w naszej głowie. Najlepiej na dłużej. Dieta, od której odejdziemy za chwilę, nie zadziała. Musi stać się całkowicie naszym sposobem odżywiania na co dzień. Musi stać się stylem życia. Na zawsze.

Zatem zmiana tempa na jeden dzień również nic nie da. Ale od tego jednego dnia możemy zacząć, aby zrobić pierwszy krok.

Kiedy natknęłam się na ten termin sądziłam, że jest dla mnie nowy. Ale nie! Najpierw przypomniał mi się jeden z moich ulubionych wpisów, ten o progu zwalniającym. Czytając dalej uśmiechałam się jeszcze bardziej, bo my też to znamy. Niektórym nawet udaje się praktykować 😉 A mowa o hygge. Spodobało mi się, że to filozofia życia i mieszkania zarazem. Hygge zaczyna się bowiem w domu. W naszym zaciszu, do którego wracamy po pracy, chowamy się, gdy chorujemy, a dopieszczamy, gdy chcemy po prostu odpocząć. Cała kwintesencja duńskiej filozofii. Sztuki szczęścia, która rodzi się we wnętrzu dosłownie i w przenośni.

Zwolnić…

Pójść na nieatrakcyjny i całkowicie powolny spacer, aby smakować i celebrować każdą chwilę spędzoną blisko natury…

Cieszyć się każdym przemierzonym metrem, nie rozmyślając o zostawionym telefonie na komodzie…

Wziąć udział w zawodach z własnym cieniem o to, kto dłużej wytrwa w bezruchu…

Rozmowa, dotyk, całus…

Smak w każdej minucie…

Czas, który należy do nas… Cały.

Gotowanie może być przyjemne, jeśli włożymy w to serce i czas. Ciepła kąpiel, czytanie i zasypianie nad ulubioną książką, w ogóle niezaplanowany weekend i całkowicie zaplanowane sobotnie wylegiwanie się w miękkim łóżku z poranną kawą… Czy to na pewno nieznany nam obszar, czy może pragnienie, wręcz potrzeba, po którą wystarczy sięgnąć?

Hygge to komfort, na jaki nas stać.

A jeśli mowa o przyjemnościach – słodkiego pałaszowania w tłusty czwartek 😛

Pomyślcie czasem o swoim hygge…

 

2 komentarze

  • Kasia

    Sprawianie sobie przyjemności, szczególnie takie które nam służą, jest jak balsam dla ciała i duszy. U mnie dzisiaj będzie spacer z wiatrem i dobra herbata wypita bez pośpiechu. Myślę, że hygge praktykuję od pewnego czasu 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *